Motyle dla Hospicjum

Obrzęk limfatyczny

Blog wolontariusza

Forum

Finansowanie

Partnerzy

Zapewne zauważyliście…

Zapewne zauważyliście, że zwykle, gdy pojawia się jakiś problem, za nim ciągną się następne. Piętrzą się, człowiek stara się je wszystkie ustawić w rzędzie, tak żeby, chociaż pozornie trwały w porządku.

A przecież problemy nie oznaczają żadnego porządku. Raczej chaos.

Problemy to dezorientacja, panika, ciągły mętlik w głowie, chwile słabości, brak panowania nad sobą. Ale to także próba wytrzymałości, cierpliwości i sprawdzian dla nas samych i naszych najbliższych.

Każdy radzi sobie tak jak potrafi. Tak jak mu się wydaje, że będzie najlepiej. Często działamy intuicyjnie. Często też szukamy wsparcia w ludziach, którzy nas otaczają i którzy są gotowi w każdej chwili to wsparcie dać.

Myślę sobie, że tak powinno być. Że człowiek nie powinien być sam, że szukanie granic psychicznej wytrzymałości nie jest złe, ale nie jest również konieczne. Że taką granicę bardzo łatwo można przekroczyć, nie zdając sobie z tego sprawy.

Jak nauczyć kogoś, kto całe życie polegał na swojej intuicji, swojej zaradności i sile psychiki, że warto korzystać z oferowanej nam pomocy, wręcz jej szukać? Nie nachalnie, nie na siłę. Naturalnie, tak jak prosi się o pożyczenie długopisu, bo nasz się wypisał.

Problemy zawsze będą, przez całe życie. Mniejsze, większe, ale będą. A my nie jesteśmy odporni na wszystko. Mamy prawo do słabości, do niezrozumienia i chwil zwątpienia.

Tylko dlaczego mamy być z tym wszystkim sami?

Często popełniam ten błąd, często staram się naprawić wszystko sama. Wszystko sama przetrawić. Zbyt często.

Mam tego świadomość, staram się to zmienić, chociaż minimalnie. Nie zawsze się udaje. Czasem zwycięża niezależność. A właściwie niezależność połączona z głupim uporem. Bo to nie jest tak, że jestem sama. To jest tak, że mam dookoła siebie ludzi, którzy są gotowi być ze mną, a ja od tego uciekam. Nie pozwalam sobie na te oklepane chwile słabości.

Gdzieś jest ta granica wytrzymałości, mam nadzieję, że jej nigdy nie przekroczę.

Mam nadzieję, że Wy też nie.

Że intuicja podpowie Wam, że jesteśmy istotami społecznymi, że czasem rozmowa z kimś bliskim pomoże bardziej niż wielogodzinne, samotne rozmyślanie. Ciepło drugiego człowieka, którego nie jesteśmy w stanie zastąpić niczym innym.

Myślę, że każdy o tym wie, ale ostatnio nie dawało mi to spokoju. Że może czas przestać być „Zosią samosią”.

 Skomentuj wpis na Forum