Co przeżywa człowiek śmiertelnie chory? Etapy odchodzenia – Akceptacja
Proces właściwego przygotowania do śmierci bywa długotrwały i trudny. Wymaga bardzo wiele pracy nie tylko od osoby chorej ale także od jej bliskich. Nie wszystkim chorym udaje się przejść go do końca, czasami zabraknie im czasu, nie uzyskają niezbędnej pomocy lub też coś zakłóci którąś z poprzednich faz. Jeżeli jednak proces przebiegnie pomyślnie, wówczas chory osiągnie ostatni etap – etap akceptacji.
Pogodzenie się z nieuleczalną chorobą wielu z nas może wydawać się niemożliwe, zwłaszcza jeżeli uświadomimy sobie, z jak wieloma trudnymi uczuciami musi zmagać się w tym okresie osoba chora. Od lęku, który w pierwszej fazie jest tak silny, że powoduje wyparcie prawdy o naszym stanie zdrowia, poprzez gniew, poczucie winy i złość, aż do głębokiego smutku spowodowanego wszystkimi stratami, których doświadczyliśmy przez chorobę.
Godzenie się z losem
Etap akceptacji przychodzi w momencie, gdy osoba chora zda sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie uciec przed swoim losem i, chcąc czy nie chcąc, musi się mu poddać. Jest to także moment, gdy do chorego w sposób jasny dociera bardzo trudna prawda o tym, że przegrał walkę ze swoją chorobą a wyzdrowienie nie jest już możliwe. Czasami dzieję się to z chwilą, w której zaczyna rozumieć, że „cudu nie będzie” i co najważniejsze – jest w stanie zaakceptować takie zakończenie swoich zmagań z chorobą. Nie jest to jednak etap, który moglibyśmy nazwać „szczęśliwym”. Nie tego uczucia bowiem doświadcza wówczas większość chorych. Jest to raczej faza pewnego uspokojenia emocji. Wszystkie trudne uczucia takie jak gniew, złość, smutek czy rozpacz stają się mniej intensywne i pojawiają się rzadziej, co pozwala osobie odchodzącej doświadczać pewnego wewnętrznego spokoju. Wynika to z jednej strony z pogodzenia się ze swoim losem i rezygnacji z walki „za wszelka cenę”, a z drugiej strony także z poczucia, że własne życie było udane i satysfakcjonujące. Świadomość, że wykorzystaliśmy podarowany nam czas w sposób godny i pełny jest niezwykle istotna. Podobnie jak przekonanie, że żyliśmy w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami, staraliśmy się nie wyrządzać nikomu krzywdy i zdołaliśmy zakończyć wszystkie istotne dla nas sprawy. Dla większości chorych równie ważne jest przygotowanie duchowe, pogodzenie się z Bogiem, a także wiara w to, że po „drugiej stronie” spotkają bliskich, którzy już odeszli.
Etap akceptacji nie zawsze przychodzi w tym samym momencie. Niektóre osoby chore są w stanie wcześniej pogodzić się z czekającym je losem i bardzo świadomie wykorzystać czas, który im pozostał na pozałatwianie wszystkich swoich spraw. Wynika to z ich wewnętrznej dojrzałości i gotowości do uznania śmierci za naturalny i nieodłączny element życia każdego z nas – „Wszyscy się rodzimy i wszyscy musimy umrzeć. Jedni z nas szybciej, inni później”. Osoby te mają na ogół poczucie dobrze wykorzystanego czasu oraz wypełnienia większości swoich życiowych zadań. Są także spokojni o swoją rodzinę, wiedzą, że ich bliscy poradzą sobie ze stratą i będą potrafili wspierać się w dalszym życiu. Czasami pogodzenie się z losem znajduje wyraz w decyzji chorego o rezygnacji z niektórych (zwłaszcza tych bardziej agresywnych) form leczenia, takich jak chemioterapia lub radioterapia. Zwłaszcza jeżeli nie dają one większej nadziei na powstrzymanie choroby, a powodują bardzo nieprzyjemne dla chorego skutki uboczne i mocno zaburzają funkcjonowanie, osłabiając organizm. Jeżeli jest to świadoma decyzja osoby chorej, podjęta po konsultacji z lekarzem specjalistą, postarajmy się uszanować jej wolę i nie naciskajmy na kontynuację tych form leczenia.
Bywa także, że akceptacja wynika bardziej z poddania się i braku sił do dalszej walki. Przychodzi w momencie, gdy chory jest już bardzo słaby, odczuwa silny dyskomfort spowodowany licznymi nieprzyjemnymi objawami, być może cierpi także z powodu bólu. Trudność sprawiają mu podstawowe czynności, takie jak jedzenie czy picie, większą część doby przesypia, kontakt z nim jest ograniczony, nie przejawia też zbytnio zainteresowania tym co się wokół niego dzieje. Wydaje się być zawieszony pomiędzy tym, a tamtym światem. Niektóre osoby chore potrafią bardzo szczerze mówić o tym, że pogodziły się już ze swoim losem, wiedzą, że śmierć jest nieunikniona i czekają na nią, nie chcą bowiem dalej w taki sposób żyć. Perspektywa śmierci jest dla nich mniej przerażająca, niż dalsze cierpienie. Zmiana swojego stosunku do śmierci, to jedna z najbardziej znaczących zmian jakie zachodzą w osobach chorych na tym etapie. Przestaje ona być czymś przerażającym, największym wrogiem, przed którym należy się bronić ze wszystkich sił, bywa nawet, że staje się sprzymierzeńcem.
Ważna rola najbliższych
Dla osoby chorej na tym etapie niezwykle istotna jest postawa rodziny, a w szczególności ich gotowość do zaakceptowania sytuacji i pogodzenia się z nią. Jeżeli zarówno chory jak i jego bliscy znajdują się na etapie akceptacji, wówczas odchodzenie staje się dla niego łatwiejsze. Akceptacja ze strony rodziny oznacza między innymi rezygnację z kontynuacji leczenia za wszelka cenę i zaakceptowanie faktu, że być może to czego nasz bliski potrzebuje najbardziej w ostatnim okresie życia to spokój i zrozumienie. Przybranie takiej postawy może być czasami niezmiernie trudne, kryje się w nas bowiem naturalne pragnienie aby ci, których kochamy byli z nami jak najdłużej, aby walczyli z chorobą do końca, ich pogodzenie się z rychłą śmiercią traktujemy niekiedy jako poddanie się i rezygnację. Zdarza się nawet, że mamy im to za złe, przecież jeżeli nas kochają to powinni walczyć do końca i wierzyć w wyzdrowienie. Pamiętajmy jednak o tym, że naszym chorym może już zwyczajnie nie starczać sił na dalszą walkę, albo też czują się gotowi na to, żeby odejść. Wówczas najlepszym wyrazem miłości jaki możemy im dać jest nasze przyzwolenie na to, aby odeszli w spokoju. Znajdźmy w sobie też wystarczająco dużo sił na rozmowy o tematach ostatecznych, o pogrzebie, testamencie, przygotowaniu duchowym oraz innych ważnych dla chorego kwestiach. Jeżeli jest taka potrzeba, pomóżmy mu pozałatwiać wszystkie niedokończone sprawy. Postarajmy się także, jeśli to tylko możliwe, uszanować wolę osoby chorej w kwestii tego, gdzie chciałaby spędzić swoje ostatnie chwile: w szpitalu czy też we własnym domu. Nawet jeżeli targają nami różne wątpliwości czy obawy, zmobilizujmy wszystkich członków rodziny i pozwólmy naszemu choremu odchodzić we własnym domu (jeżeli taka jest jego wola), w otoczeniu najbliższych, w atmosferze miłości i spokoju. Przy wsparciu wykwalifikowanego personelu medycznego, na przykład z hospicjum domowego, jest to wyzwanie, któremu możemy wspólnie sprostać. W niektórych tylko przypadkach stan chorego, mnogość i intensywność objawów sprawiają, że hospitalizacja staje się konieczna, w takiej sytuacji starajmy się zrobić wszystko, aby chory nie czuł się opuszczony w nieznanym sobie miejscu. Wykorzystajmy też wszystkie te chwile gdy nasz bliski ma jeszcze siłę i ochotę na rozmowę z nami, to dobry moment, aby powiedzieć mu to wszystko co jest istotne, a na co nie starczyło do tej pory czasu, aby pokazać jak bardzo go kochamy i jak ważną jest dla nas osobą.
Etap akceptacji jest „ostatnim przystankiem” w procesie odchodzenia, niezwykle ważnym, ale też niezwykle trudnym zarówno dla chorego jak i dla jego najbliższych. Chociaż nie wszystkim osobom chorym dane jest przejść cały proces odchodzenia i osiągnąć te fazę, to my, osoby najbliższe, powinniśmy starać się zrobić wszystko, żeby pomóc im zajść w tym procesie jak najdalej. To także od nas, naszej opartej na otwartości i szczerości relacji z chorym zależy, czy będzie mu łatwiej czy trudniej pogodzić się z własnym losem i przygotować do śmierci. Postarajmy się dołożyć wszelkich starań aby czas, który nam pozostał, wykorzystać jak najlepiej na okazywanie sobie miłości, pogłębianie bliskości i wspólne przygotowanie się do tego, co ma nastąpić.
Autor: mgr Marta Fludra
Czy tekst był pomocny i zrozumiały? Jeśli masz pytania lub uwagi związane z artykułem prosimy o kontakt z naszym specjalistą. Tu znajdziesz formularz kontaktowy.