Motyle dla Hospicjum

Obrzęk limfatyczny

Blog wolontariusza

Forum

Finansowanie

Partnerzy

Leżąc wczoraj na łóżku…

„Leżąc wczoraj na łóżku po skończonej rozmowie z Tobą, robiłam to, czego brak mi tak bardzo wypominasz. Myślałam. Nie jakoś intensywnie, nie na siłę. Zresztą zaraz potem zasnęłam zmęczona właściwie niewiadomo, czym.

Tak jak już ostatnio, będąc u Ciebie w domu, wspomniałam, wcale nie potrzebuję aż tak bardzo ucieczki do miejsca, w którym będzie cisza, spokój i w którym nie będzie ludzi. Ja potrzebuję ludzi, więc ta ucieczka wydaje mi się bezsensowna. Wolę już uciekać do innych ludzi. Ale ja nie o tym chciałam. Wystarczy mi pięć minut podczas porannej kąpieli, dwie minuty w trakcie oczekiwania na gorące tosty prosto z piekarnika, które ostatnio jadłeś u mnie na śniadanie.

Czasami, jeśli na to sobie sama pozwolę i znajdę czas, lubię położyć się wieczorem na łóżku, włączyć muzykę do towarzystwa i zapalić świeczkę. Żeby nie było zbyt ciemno, bo wtedy od razu zasypiam. To jest chwila dla mnie, dla mojego umysłu. To chwila, by spróbować coś zrozumieć, by poczuć coś w stu procentach.

Nie uważam, żeby trzeba było w wieku niespełna dwudziestu lat, wiedzieć, dokąd się zmierza, czego oczekuje się od drugiego człowieka bądź od swojego partnera. Pewne sprawy mogą pozostać dla nas niejasne. To nie ma być tak, że będziemy kroczyli przez życie po omacku, a pewnego dnia usiądziemy, pomyślimy, wymyślimy i dalej jakoś pójdzie.

Nie!

Trzeba szukać, smakować, wiedzieć, czego się chce, ale nie mieć do siebie pretensji, jeśli te chęci ulegną zmianie. A właściwie nie trzeba, można. Ja wolę tak iść przez życie. Chcę sobie pozwolić na dojrzewanie do pewnych uczuć, decyzji. Chcę czuć zmiany zachodzące we mnie całą sobą. Chcę mieć zasady, takie fundamentalne, których przestrzegać będę zawsze i nie będę pozwalała sobie na jakiekolwiek ustępstwa. Ale pewne zasady niech pozostaną lekko „pijane”. Takie z możliwością ich naginania (nie mylić z przeginaniem!).

Bo może poznam człowieka, który przewróci moje życie do góry nogami, tak jak ja zazwyczaj robię to z życiami innych ludzi. Albo gdybym była wegetarianką, taką, która już nigdy, przenigdy nie tknie mięsa i z jakiś powodów poczułabym chęć zjedzenia tej karkówki, którą kiedyś zrobiłam razem z Kubą, tej z chilli, tymiankiem, cytryną i pieprzem cayenne. Dlaczego miałabym sobie tego odmówić?”

To fragment mojego listu do jednej z najważniejszych osób w moim życiu. Tak, listu. Wysyłanego, co prawda w formie elektronicznej, bo taniej (ach, ci studenci…), ale jednak listu. Chciałam się nim podzielić z Wami.

Dzisiaj jestem wyciszona i życzę tego od czasu do czasu każdemu. Jest tak spokojnie. Przyjemnie.

Miłej niedzieli!

Skomentuj wpis na Forum.